Dość często na łamach mojego bloga pojawiają się porady na temat doboru składników stylizacji i wzajemnego ich ze sobą zestawiania tak, żeby tworzyły razem spójną i elegancką całość. Po części rady te wynikają z zasad ukształtowanych przez wiele dekad rozwoju mody męskiej, które doprowadziły do współczesnego ubioru uznawanego za klasyczny. Po części są natomiast moimi subiektywnymi opiniami formułowanymi na podstawie moich własnych doświadczeń i mojego poczucia estetyki. Nie każdy musi się z nimi zgadzać i bywają takie sytuacje, że różne osoby podejmują ze mną polemikę, przedstawiając swój własny – odmienny od mojego – punkt widzenia. Z takich polemik wynikają nierzadko bardzo ciekawe wnioski, które czasami utwierdzają mnie w moim przekonaniu, a czasami skłaniają do jego korekty.
W dzisiejszym wpisie postanowiłem przedstawić kilka moich przemyśleń na temat spraw bardzo drobnych, na które na ogół nie zwraca się uwagi, bowiem nie mają dużego wpływy na końcowy efekt tworzenia stylizacji. Ale jeśli można coś poprawić w drobnych szczegółach ubioru, to dlaczego tego nie zrobić? Mam więc nadzieję, że zainteresuję nie tylko skrajnych perfekcjonistów ale wszystkich, którym dobry ubiór leży na sercu.
Zacznę od przypadku widocznego na zdjęciu powyżej, czyli od mankietu koszuli wystającego spod rękawa marynarki. Oczywiście każdy wie, że wystawanie mankietu – choć nie jest niezbędne – jest akcentem bardzo sartorialnym, świadczącym o tym, że noszący garnitur lub marynarkę przywiązuje wagę do szczegółów i dąży do perfekcji. Takie wystawanie (szczególnie gdy koszula jest w jasnym kolorze, a marynarka w ciemnym) jest też bardzo miłe dla oka zewnętrznego obserwatora. Nawet takiego, który nie orientuje się niuansach klasycznej elegancji; wystawanie białego mankietu koszuli spod rękawa granatowej marynarki uzna on za bardzo ładny i stylowy efekt. Dodać trzeba, że zrobi to niekoniecznie świadomie; konstatując w myślach: O! Jak ładnie wystaje mankiet koszuli. Częściej nawet nie odnotuje tego wystającego mankietu, lecz całość ubioru odbierze jako elegancką i miłą dla oka.
No to teraz muszę jeszcze trochę zamieszać, bo nie zawsze ten efekt wystającego mankietu będzie godzien prawdziwego dandysa. I właśnie na zdjęciu powyżej widać dwa przypadki, z których ten po prawej jest perfekcyjny, a ten po lewej – wadliwy. Dlaczego? Bo w przypadku z lewej, mankiet koszuli opiera się na nadgarstku, a tak być nie powinno. Świadczy to bowiem o tym, że rękaw jest za długi. Rękawy koszuli powinny być takiej długości, żeby – przy swobodnie zwieszonych rękach – mankiet sięgał do przegubu nadgarstka i żeby w żadnym wypadku nie opierał się na nadgarstku, lecz swobodnie zwisał. Z tego płynie wniosek, że niezależnie od tego czy koszula ma zapięte czy odpięte guziki przy mankietach, jej rękawy powinny pozostać w takiej samej pozycji względem rąk i rękawów marynarki. Nie znaczy to, że zachęcam do naśladowania Lina Ieluzziego i niezapinania guzików, ale można taki test wykonać dla sprawdzenia.
Czy ktoś zaprząta sobie głowę problemem wiązania sznurowadeł w butach? Nie! Bo każdy uważa, że żadnego problemu z tym nie ma. Umiejętność wiązania nabywa się w wieku kilku lat i pozostaje ona na całe życie. Tymczasem – wbrew pozorom – jest się nad czym zastanawiać. Bo znaczna część mężczyzn wiąże sznurowadła węzłem babskim zamiast płaskim, co ma dwojakiego rodzaju, negatywne konsekwencje. Po pierwsze węzeł babski jest słaby i ma tendencję do samoczynnego rozwiązywania się, a po drugie – kokardka układa się w nim równolegle do osi buta (zamiast prostopadle) co nie wygląda dobrze.

Sznurowadła zawiązane węzłem płaskim (po lewej) i babskim (po prawej). Przepraszam za niepoprawną politycznie nazwę węzła, ale taka funkcjonuje od wielu lat w żeglarstwie. Mam nadzieję, że jej użycie nie będzie mi poczytane za przejaw mizoginizmu 😉
Na czym polega różnica pomiędzy węzłem płaskim a babskim wie każdy kto zetknął się z żeglarstwem. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że w węźle babskim mamy do czynienia z nieprawidłowym skrzyżowaniem końcówek, co widać na schemacie poniżej oraz co staram się pokazać na filmie. Jeśli ktoś stwierdzi, że rzeczywiście odruchowo wiąże sznurowadła węzłem babskim, powinien to koniecznie skorygować. Po kilku próbnych wiązaniach przyzwyczai się i problem zniknie 🙂
Na samym wiązaniu nie kończą się problemy ze sznurowadłami w eleganckich męskich butach. Trzeba bowiem wiedzieć, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu, pozostawianie sznurówkowych kokardek dyndających przy butach, uchodziło za nieeleganckie, sztubackie i niegodne eleganckiego mężczyzny. Należało je wcisnąć pomiędzy stopę a cholewkę buta, czyli ukryć. Czasy się zmieniły i dziś pozostawienie kokardek na widoku nie tylko nie jest faux pas, ale nawet stanowi swoistą ozdobę. Ja jednak proponuję, żeby w stylizacjach najbardziej formalnych (smokingach i garniturach wieczorowych, a jeśli ktoś chce – także w garniturach biznesowych), stosować jednak staroświecką zasadę chowania sznurowadeł. Niech to będzie jeden ze wskaźników stopnia wtajemniczenia w tajniki klasycznej elegancji. Zresztą sam tak często robię i ostatnio jeden z czytelników zwrócił na to uwagę komentując wpis o weselnym ubiorze ojców państwa młodych.

Sznurowadła schowane pod krawędzią cholewki. Niestety mają tendencję do wysuwania się, więc wymagają okresowej kontroli, tak jak węzeł krawata czy ułożenie poszetki.
Tak jak zegarki kieszonkowe zostały wiele lat temu wyparte przez zegarki naręczne, tak dzisiaj te ostatnie są wypierane przez najróżniejsze urządzenia elektroniczne, z których każde – oprócz spełniania swojej funkcji podstawowej – pokazuje też czas. Jednak prawdziwy dżentelmen hołdujący zasadom klasycznej elegancji, na pewno nie zrezygnuje z zegarka, traktując go jako uzupełnienie stylizacji i biżuterię – jedną z nielicznych, które są odpowiednie dla mężczyzny. Zegarek wiele też mówi o jego posiadaczu. Można nim zaakcentować swoją klasę (umiejętny dobór do stylizacji), status materialny (bardzo drogi zegarek topowej marki), gust (złoty Rolex na bransolecie v.s. dyskretny Vacheron Constantin na pasku) i wiele innych cech. Ale każdy kto zechce założyć zegarek do garnituru lub zestawu koordynowanego natknie się na problem dobrze widoczny na zdjęciu poniżej.
Problem może się wdawać błahy i niegodny uwagi (jest właśnie tytułowym niuansem), ale dla ubraniowego perfekcjonisty jest nie do zaakceptowania. Rada na to jest oczywista: należy używać zegarków posiadających odpowiednio cienką kopertę. Ale w dobie gdy modne są zegarki masywne, z wieloma komplikacjami i kopertami o grubości około 20 mm, trzeba sobie zadać nieco trudu, żeby odpowiedni zegarek znaleźć. Pomocne w poszukiwaniach mogą być moje wpisy o zegarkach garniturowych: kwarcowych lub mechanicznych z automatycznym naciągiem. A gdyby ktoś nie miał ograniczeń budżetowych to polecam któryś z bezkompromisowych zegarków przedstawionych we wpisie Ultra cienkie zegarki mechaniczne.

Od lewej: Ingersoll o grubości koperty 18 mm, Orient o grubości koperty 12 mm i Citizen o grubości koperty 5 mm.
Wyjaśnienia wymaga jeszcze pojęcie: „cienka koperta”. Otóż w przypadku zegarków garniturowych, jej grubość nie powinna przekraczać 10 mm, a najlepiej jeśli będzie miała mniej niż 7 mm. Uprzedzam jednak, że gdyby ktoś wymarzył sobie zegarek z kopertą o grubości 4 mm lub mniej, to musi się liczyć z dużym wydatkiem – nawet jeśli postawi na zegarek kwarcowy; np. Citizen Eco Drive One. Jednak zegarki z kopertą o grubości 5 – 6 mm należy uznać za ultra cienkie i całkowicie wystarczające do tego, żeby dyskretnie schować się pod mankietem koszuli.
Gdy kilka lat temu furorę zaczęły robić kamizelki, jako część garderoby niezależna od garnituru, pojawił się też problem ich długości. Bowiem kamizelka na tyle krótka, że wyziera spod niej pasek spodni lub – nie daj Boże – koszula, jest czymś równie obciachowym jak białe skarpetki frotte lub koszula z krótkimi rękawami zakładane do garnituru. Tymczasem w dobie mody na spodnie-biodrówki i na ogólną kusość, widok takich kamizelek był i ciągle jest, czymś powszechnym. Co ciekawe taki styl (świadomie lub nie) lansują niemal wszystkie sieciówki.

Tak niektóre popularne sieciówki zachęcają do kupna swoich kamizelek. Prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy z tego, jak obciachowe rozwiązania proponują polskim mężczyznom.
Kilka – omówionych powyżej – ubraniowych niuansów, nie wyczerpuje oczywiście bogatego katalogu rzeczy drobnych, które nie mają dużego wpływu na ogólny wygląd i mogą być jedynie przedmiotem zainteresowania wąskiej grupy perfekcjonistów. Czy jednak nie są zbyt błahe, żeby poświęcać im aż tyle uwagi? Co o tym sądzicie? Czy wart uwagi byłby kolejny odcinek ubraniowych niuansów?
Panie Janie mam pytanie dotyczące doboru kamizelki z materiału o wyraźnie innej gramturze niż marynarka, czy jest to poprawne rozwiązanie, gdy marynarka jest z cienkiej wełny, a kamizelka ze znacznie grubszej?
Nie słyszałem, żeby były tu jakieś zasady, ale jest przecież poczucie estetyki. A to podpowie, że takie połączenia nie zawsze będą udane. Przy czym bardziej chodzi o fakturę tkanin niż o ich gramaturę – trzeba samemu ocenić każdy konkretny przypadek. Warto jeszcze dodać, że o ile garnitur z gładkiej wełny będzie źle współgrał z kamizelką z tweedu, o tyle układ odwrotny – garnitur z tweedu plus kamizelka z gładkiej wełny – może dać całkiem dobry efekt.
To wszystko prawda, aczkolwiek byłem ostatnio na dwóch ślubach i pogrzebie i po prostu ręce mi opadły. Nie jestem jakimś formalistą, ale jakoś piaskowe szorty na pogrzebie to dla mnie jak pisk styropianu na szkle. Jak już pisałem, nie jestem formalistą i dopuszczam zamiast czarnego garnituru szary czy granatowy, zamiast czarnego krawata każdy stonowany, ale to co tam zobaczyłem napawało zgrozą. A był chowany pracownik naukowy jednej z większych uczelni w Polsce. I pomyśleć, że miałem wyrzuty sumienia idąc na cmentarz, bo moje oksfordy były właśnie u szewca i musiałem założyć czarne derby.
Z weselami też mam problem, bo niepisana zasada jest taka, że nie powinno się być ubranym bardziej formalnie i wyszukanie od pana młodego. Ale co zrobić jeśli poprzeczka nie jest zawieszona nisko, ale wręcz turla się po ziemi?
A co do tych bulwiastych i często kolorowych zegarków nurkowych zakładanych do garnituru to wiele złego uczyniły filmy typu James Bond et consortes, w których ogląda się niemal wyłącznie takie zestawy, na zasadzie product placementu. Aby było zabawniej firma Seiko jeszcze w połowie lat siedemdziesiątych opracowała serię „King of Quartz” w której można było odnaleźć bardzo płaskie, minimalistyczne zegarki nurkowe na metalowej bransoletce z bardzo drobnymi oczkami lub na specjalnym skórzanym pasku, odpornym na wodę morską. Serii tej już nie ma, ale same zegarki można jeszcze dostać na rynku wtórnym. Polecam, tym bardziej że są bardzo dokładne. Oczywiście tym którzy poza nurkami nie uznają żadnych innych zegarków.
Kwestia dostosowania ubrania do okoliczności, pory dnia i pory roku, to chyba największa bolączka polskich mężczyzn. Zanikł zupełnie zwyczaj przebierania się w ciągu dnia (trochę wymuszony przez tempo życia i wielkość obszaru w jakim się funkcjonuje na co dzień), w związku z czym to co się włoży na siebie rano, służy na wszystkie okazje w ciągu dnia oraz na ewentualne wydarzenia wieczorowe. Można to podsumować jednym stwierdzeniem: kultura ubioru jest u nas bardzo niska.
Jak najbardziej, chętnie przeczytam kolejny niuansowy wpis. Swoją drogą po powrocie do domu z ciekawości muszę sprawdzić jak wiążę buty ;-), ale chyba musi to być węzeł płaski skoro dotychczas nie zaobserwowalem aby kokardka układała się wzdłuż osi buta…
Dzień dobry Panu, Panie Janie.
Już niedługo czeka mnie ślub. Na tę wyjątkową okazję szyję dla siebie smoking. Prawdziwy, z zachowaniem wszelkich kanonów samego smokingu, jak i dodatków. Wybrałem fason z kołnierzem szalowym. Oczywiście bez butonierki. I tu pojawił się problem, bo moja wybranka, skądinąd wyjątkowa kobieta, chciała bym miał w klapie marynarki „kwiatonierkę”. Po negocjacjach stanęło na białym goździku. Jednak nadal nie wiem, jak go zainstalować do kołnierza szalowego bez butonierki. Może Pan mi coś doradzi?
Pozdrawiam serdecznie,
Wojciech Dankowski
Jeśli kwiatek lub bukiecik mają być przypięte do klapy, to rozwiązanie z kwiatonierką (to miłe, że podchwycił Pan moją propozycję nazwy) jest całkiem sensowne. Jest to rozwiązanie stosowane na całym świecie i ma nawet ujednoliconą nazwę zaczerpniętą z francuskiego: boutonniere. Nic dziwnego, że nasze kwiaciarnie i firmy organizujące wesela, nazywają go butonierką 😉 Nie widzę w nim nic złego, chociaż przedkładam nad nie – pojedynczy kwiatek włożony do butonierki.
Ale jest też druga możliwość – zlecenie krawcowi wykonania butonierki. Wprawdzie w kołnierzu szalowym być jej nie powinno, ale ona się doskonale broni jeśli jest w niej kwiatek. Źle, wręcz obciachowo, wygląda tylko wtedy gdy jest pusta. Moim zdaniem można mieć smoking z kołnierzem szalowym i butonierką pod warunkiem, że nigdy się nie zapomni o włożeniu do niej kwiatka. Smoking wkłada się na najbardziej uroczyste okazje, więc i kwiatek jest wtedy nie od rzeczy.
Proszę zwrócić uwagę, że tom Ford – prekursor szycia kołnierzy szalowych z butonierką – zawsze gdy się pokazuje publicznie w takim smokingu, ma kwiatek w butonierce (zawsze jest to biała gardenia). I moim zdaniem wygląda to doskonale – wcale nie budzi mojego sprzeciwu fakt, że widzę kołnierz szalowy z butonierką. Więc ta opcja jest do rozważenia.
Myślę, że kwiatonierka do smokingu szalowego nie będzie dobrym rozwiązaniem. Jeśli myśli pan rzeczywiście o tradycyjnym smokingu to ja stawiałbym na smoking szalowy bez butonierki, jedynie z białą poszetką w brustaszy albo na smoking z klapami w szpic (taki sam noszę), przy którym butonierka musi być, a wsunięty w nią kwiat wygląda naprawdę zjawiskowo. Oprócz żywego kwiatu używam również w to miejsce różnego rodzaju wpinek, które w mniejszym lub większym stopniu przypominają kwiat.
Wg mnie warto wykorzystać okazję szycia smokingu przez krawca i pomyśleć o spodniach z wyższym stanem. Takie spodnie z pasem hiszpańskim bardzo wydłużą linię nóg, a to wg mnie jest dużo ważniejsze od „problemu” kwiatonierki.
Drogi Janie, jakiej długości powinny być rękawy w płaszczu? I jaka jest odpowiednia jego tęgość?
Rękawy w płaszczu powinny przykrywać rękawy tego co nosimy pod płaszczem. Maksymalnie do 1/3 nadgarstka. Natomiast obszerność taka, żeby zapewniać pewien minimalny luz po założeniu go na marynarkę.
Janie! A czy mógłbym prosić o instrukcję jak zawiązać buty, ale nie kokardkę, a sznurowadła tak aby układały się równolegle w stosunku do siebie (prostopadle do osi buta) tak jak masz to zawiązane u siebie?
Nie rozumiem tego wiązania nie-w-kokardkę, bo ja go sobie nie wyobrażam. Ja wiążę buty węzłem płaskim, tak jak to pokazuję na filmie.
Jak mniemam, chodziło o sposób przewleczenia sznurowadeł.
A tak, rzeczywiście o to mogło chodzić – powinienem się był domyślić. Ale skoro już odpowiedziałeś Markowi, to czuję się zwolniony 😉
Dziękuję za uściślenie o to mi właśnie chodziło 🙂 i też już znalazłem jak to zrobić m.in. na https://www.fieggen.com/shoelace/straighteuropeanlacing.htm (może się jeszcze przyda komuś innemu),
Najprościej wpisać w wyszukiwarkę „sznurowanie butów drabinka”, https://youtu.be/tAd6X1zGnes
Panie Janie, mój dobrodzieju, wielmożna chryzantemo! Podobno słyszałem od pewnego panicza, iż zapięcie ostatniego guzika w marynarce jest dopuszczalne wyłącznie w czasie pogrzebu. Czy to prawda? Z jakiej tradycji to pochodzi?
Ja nie słyszałem 🙂 Ale może chodzi o zapięcie marynarki osoby zmarłej, a nie uczestnika pogrzebu? To by mogło mieć jakieś symboliczne znaczenie, że wyprawia się go w zaświaty „zapiętego na ostatni guzik”.
Właściwe zapinanie marynarki nadal dla niektórych pozostaje tajemnicą np. w studio relacjonującym wyścigi konne z Toru Służewiec jeden z redaktorów ma zawsze zapięte wszystkie guziki, jego dzisiejszy kolega nie pozostaje w tyle- dolny guzik również zapięty. Trzeci pan jest w „polówce” co ratuje go przed wpadką 😉
Znakomity wpis.Wiązanie sznurówek już przetrenowanie.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Akurat sposób wiązania butów to nie jest raptem niuans tylko potencjalnie poważna sprawa! Szczególnie przy butach sportowych.
Jak się wkłada sznurówki do wnętrza buta, to one nie przeszkadzają?
Nie przeszkadzają. Ja przynajmniej nie mam z tym problemów.
Świetny artykuł. Zaskoczyła mnie kwestia mankiet koszuli a w szczególności jak widoczna jest różnica przy za długim rękawie w stosunku do tej prawidłowej.
Czekam na więcej takich ubraniowych niuansów.
Pozdrawiam.
Dziwią mnie brązowe(-zowawe) buty do niebieskich/szarych/granatowych garniturów (że już nie wspomnę o pseudo nonkonformistach w podkoszulku pod garniturem). O ile się nie mylę, było to faux pas; memo mnie nie dosięgło czy coś przespałem tę wiadomość?
Proszę o Pana opinię.
Uważam, że brązowe buty bardzo pasują do wszystkich odcieni niebieskiego a także do szarości i wielu innych kolorów. Nie pasują do czerni. Garnitur w kolorze granatowym może pełnić rolę garnituru dziennego – i wtedy brązowe buty są OK – albo garnituru wieczorowego, do którego obowiązują buty czarne.
Mam problem z dopasowaniem długości rękawów koszul. Są za długie. Gdy zdecydowałem się na odpowiednie ich skrócenie, zgodnie z informacjami, które zaczerpnąłem z bloga Pana Jana, straciłem swobodę ruchów rąk podczas jazdy samochodem. Musiałem zapinać mankiety elastycznymi węzełkami, po to by mogły swobodniej przesuwać się po przedramieniu. Czy można sobie poradzić z takim problemem w inny sposób. Zwiększanie obwodu mankietów ma chyba granice, zwłaszcza przy raczej wąskich rękawach dzisiejszych marynarek. Proszę o sugestie.
W sytuacji gdy firmy odzieżowe mocno zawężają rozmiarówkę w imię ograniczania kosztów, pojawia się problem dla osób, których budowa nieco odbiega od przyjętych standardów. Prawdopodobnie w Pana przypadku masywne nadgarstki nie pasują do standardowych mankietów. Jeśli nie pomaga przesunięcie guzików bliżej krawędzi mankietów, to pozostaje już tylko noszenie ich rozpiętych, co jednak trudno uznać za rozwiązanie eleganckie (chociaż rozpięte mankiety nosi Lino Ieluzzi – znana ikona włoskiego stylu).
Ale trzeba pamiętać, że różne marki koszulowe stosują różne szerokości mankietów, a te z kolei zależą na ogół od rozmiaru kołnierzyka: im jest większy – tym większa jest szerokość ramion, obszerność koszuli i szerokość mankietów. Przed kupieniem koszuli warto sprawdzać tę szerokość i rezygnować z zakupu, gdy jest ona za mała. Warto też wiedzieć, że należy szukać wśród marek, które oferują odrębną rozmiarówkę dla różnych przedziałów wzrostowych. Obecnie wiele marek oferuje rozmiarówkę „uniwersalną” gdzie jedyną zmienną do wyboru jest obwód kołnierzyka. Kupowanie koszul u takich producentów jest obarczone dużym ryzykiem nietrafienia – szczególnie gdy ma się wzrost mniejszy niż 180 cm lub większy niż 190 cm.
Innym rozwiązaniem jest zamawianie koszul w systemie MTO (made to order). W sieci można znaleźć wiele firm oferujących taką usługę – ceny koszul są w nich nieco wyższe od typowych cen sklepowych, ale nie zwalają z nóg. Rozwiązaniem bezkompromisowym jest szycie koszul na miarę, ale tu ceny są już wysokie.
Odrębny problem stanowią koszule z mankietami na spinki, gdyż dochodzi jeszcze kwestia blokowania się mankietu w rękawie marynarki. Ale to jest obszerniejszy temat, nie mieszczący się w konwencji odpowiedzi na pytanie.
Panie Janie, dziękuję za odpowiedź. Przeanalizowałem rozmiary swoich koszul i jak myślę znalazłem źródło problemu. Jest nią otyłość. Przy wzorście 170 cm ważyłem przeszło 90 kg. Miałem obwód szyi 43, a koszule w tym rozmiarze projektowane są dla rosłych mężczyzn z dużym obwodem klatki piersiowej. Kupowałem wersje slim i skracałem rękawy. Nie brałem pod uwagę tego, że koszula 43 slim projektowana jest dla osoby wysokiej z długimi przedramionami i smukłymi nadgarstkami. Po zmianie diety wracam do wagi jaką miałem 30 lat temu i co jest oczywiste w takiej sytuacji wymieniam garderobę.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
Piotr
Gratuluję heroicznej decyzji o redukcji wagi i życzę wytrwałości w jej realizacji 🙂
Tym niemniej doskonale zdaję sobie sprawę z problemów jakie z kupieniem koszuli mają osoby o sylwetce odbiegającej od ideału. Jestem też bardzo rozczarowany faktem, że tzw. sartorialne marki szyją koszule bez podziału na przedziały wzrostowe. Taka „uniwersalna” rozmiarówka powoduje, że są to koszule wyłącznie dla osób o wzroście 180 – 190 cm. A co z pozostałymi? Ja kupiłem ostatnio taką koszulę (skądinąd piękną i dobrej jakości), ale musiałem rozpruć zaszewki na plecach (była za ciasna), skrócić całą koszulę i skrócić rękawy o 6 cm (!). Biorąc pod uwagę wysoką cenę koszuli i koszt przeróbek, zbliżyłem się bardzo do ceny koszuli szytej na miarę.
Mam nadzieję, że w kolekcji koszul, które projektuję aktualnie dla eGARNITUR.pl, więcej osób znajdzie produkty dopasowane do ich sylwetki. W dodatku w rozsądnej cenie 🙂
Cieszę się z tego, że firma eGarnitur.pl zdecydowała się na współpracę z Panem. Kilka dni temu dotarł do mnie flanelowy garnitur Jerzy z kolekcji sygnowanej Jan Adamski. Wybrałem rozmiar zgodny ze swoimi wymiarami. Niestety korekty krawieckiej wymaga długość spodni, a w marynarce trzeba będzie wypruć rękawy i je skrócić o około 5 cm oraz zmniejszyć szerokość ramion i zlikwidować tworzące się na plecach fałdy. Koszt poprawek krawieckich wyniesie ponad 500 zł. Mam nadzieję, że będą to dobrze wydane pieniądze. Jeden detal jest w marynarce garnituru tak jak trzeba – guzik na wysokości talii – ewenement w polskich sklepach, a nawet zapomniany w pracowniach krawieckich.
Pozdrawiam
Piotr
Jestem zaskoczony potrzebą skrócenia rękawów aż o 5 cm; z tego co wiem taka sytuacja jeszcze nigdy nie miała miejsca. Jaki jest Pana wzrost i na jaki wzrost nominalnie jest garnitur?
Panie Janie,
mój wzrost to 170 cm, a garnitur rozmiaru: 170/108/96. Przed wyjazdem z garniturem do krawca samodzielnie dopasowywałem długość rękawów, wg mnie należałoby je skrócić do pierwszego guzika (rękaw kończyłby się na wycięciu dziurki do guzika). Nie mierzyłem tej odległości, podałem 5 cm jako wymiar szacunkowy ale bliski rzeczywistości. Po ponownym wszyciu rękawów krawiec zaplanował przymiarkę w celu ostatecznego doboru ich długości. Zastanawiałem się nad opcją wymiany garnituru na mniejszy – szyty na wzrost 164 cm, niestety nie były dostępne.
Pozdrawiam
Piotr
Garnitur na wzrost 164 miałby rękawy krótsze o 2 cm od tego na na 170. Zatem i one wymagałyby skrócenia w Pana przypadku. Tak bywa przy kupowaniu garniturów RTW, że albo się uda wstrzelić w rozmiarówkę, albo wymagane są poprawki, albo garnitur się nie nadaje nawet do poprawek. Każdy ma sylwetkę o innych proporcjach i nie da się uszyć garnituru, który by na wszystkich był w sam raz. Zdarzył się już klient, który musiał wydłużać rękawy o 4 cm, Pana przypadek jest przykładem odwrotnym. Byłem zdziwiony potrzebą tak dużego skrócenia, gdyż rękawy marynarek mojego projektu są o 3 – 4 cm krótsze od rękawów marynarek analogicznych rozmiarów, pochodzących od innych producentów.
Mam jeszcze jedną prośbę: czy mógłby Pan zmierzyć długość rękawa i podać mi ile ona wynosi? I jaka jest odległość od końca rękawa do dolnej krawędzi marynarki, gdy wisi ona na wieszaku. Pytam, bowiem zaczynam się zastanawiać, czy w szwalni nie nastąpiła jakaś pomyłka i do korpusu marynarki 170 nie wszyto rękawów od marynarki 182. Prawdopodobieństwo takiej wpadki jest wprawdzie bliskie zera, ale Pana informacja pozwoliłaby stwierdzić, czy jednak do niej nie doszło. Gdyby tak się zdarzyło, to firma wymieniłaby Panu garnitur na taki z właściwymi rękawami.
Panie Janie, dziękuję za pomoc. Zrobiłem zdjęcia marynarki, którą przekazałem do poprawek krawieckich. Zapisałem je w folderze: https://drive.google.com/folderview?id=1YvUDm_ZiXf1xdAKSNO3LDrI7esS38Jzt
Pozdrawiam
Piotr
Witam Panie Janie,
jaka wg Pana jest optymalna długość sznurówek do oxfodów na 5 dziurek ?
Pozdrawiam
Kamil
Taka, żeby kokardki powstałe po ich zawiązaniu nie były ani zbyt duże, ani za małe. Jeśli sznurowadła po zawiązaniu, chowa się w przestrzeni pomiędzy stopą a cholewką buta, to powinny być dość długie. Jeśli pozwala im się swobodnie zwisać po bokach – to raczej krótsze.
Pozwolę się nie zgodzić w kwestii rękawów. Przy rozpiętym mankiecie koszula wcale nie powinna dotykać nasady dłoni a wręcz opaść nieco niżej. Dzięki temu kiedy zatoniemy mankiet koszula będzie miała wystarczający nadmiar aby pozostać na swoim miejscu także w trackie ruchów ręką. W Pana przypadku każdy ruch powoduje odsłonięcie przedramienia co nie jest zbyt estetyczne.