Moda i styl: pytania i odpowiedzi vol.28

moda i styl

Przez kilka ostatnich miesięcy zebrała się kolejna porcja pytań czytelników oraz ciekawych wypowiedzi na tematy związane z modą i stylem. Choć na wszystkie te pytania odpowiedziałem zainteresowanym bezpośrednio, jednak niektóre z nich – wraz z moimi odpowiedziami – zamieszczam w zbiorczym wpisie. Pytania i wypowiedzi czytelników są zapisane niebieską kursywą natomiast moje odpowiedzi – zwykłą czcionką.

Mam pytanie czy popularne w wielu sklepach koszule z wzorem wewnątrz mankietów oraz od wewnętrznej strony stójki kołnierza są dopuszczalne przy formalnych stylizacjach? Jak to się ma do zasad elegancji (operując na białej koszuli), jak np. obszycia guzików w kolorze koszuli, niewyróżniające się kolorystycznie guziki, brak dziwnych, kolorowych przeszyć mankietów czy plisy? I jeszcze jedno, dodatkowe pytanie: co z często spotykaną procedurą wyszywania monogramu – czy zawsze jest to kit, czy w przypadku nierzucającego się w oczy wyszycia (ten sam kolor, nierzucająca się w oczy faktura itd.) jest to akceptowalne (a może oczekiwane)? Pozdrawiam, Jan.

Wiele marek odzieżowych, w pogoni za oryginalnością, niezwykłością itp., stosuje różne pomysły, które w rzeczywistości są szpecące a poza tym w złym guście. Często można się z tym zetknąć u producentów obuwia, którzy lubują się w stosowaniu różnego rodzaju dodatkowych przeszyć, wstawek czy innych „ozdobników”. Kolorowe aplikacje po wewnętrznej stronie mankietów i kołnierzyka koszuli należą właśnie do takich szpecących drobiazgów. Niby tego nie widać gdy się założy koszulę i zapnie guziki, ale dla właściciela koszuli jest dość irytujące. Radzę omijać takie koszule szerokim łukiem. Mam zresztą wrażenie, że moda na te kolorowe aplikacje już chyba przemija.
Gdy szyje się koszulę na miarę to monogram może być miłym akcentem podkreślającym niepowtarzalność produktu ale pod warunkiem, że jest niewidoczny dla postronnego obserwatora a widoczny jedynie dla właściciela, a poza tym nienachalny – czyli np. nie wykonany kontrastową nicią. Taki monogram może się np. znaleźć z tyłu pod kołnierzykiem albo z boku na wysokości paska lub nieco wyżej. Wyszywanie monogramu kontrastową nitką na mankietach uważam za pretensjonalne.

Panie Janie, a czy wykonalne jest wydłużenie rękawów w marynarce? Mój krawiec powiedział że to niemożliwe. I czy może lepiej, mając możliwość, kupić marynarkę na większy wzrost i skrócić ją 2 cm? Pozdrawiam, Wojciech.

Można wydłużyć rękawy w marynarce. Proszę zajrzeć do wpisu: Wspólna sesja zdjęciowa ze zwycięzcą konkursu. Kolega w garniturze w kratę (garnitur pochodził z pierwszej edycji mojej kolekcji) wydłużył rękawy o 2 lub 3 cm (dokładnie nie pamiętam). Rękawy uzyskały właściwą długość ale niestety efekt końcowy nie był dobry, ponieważ odległość guzików od krawędzi rękawów zrobiła się nienaturalnie duża (widać to na jednym ze zdjęć). Jednak to wynikało z faktu, że w garniturach z mojej kolekcji standardowa odległość guzików od krawędzi jest duża (żeby ułatwić ewentualne skracanie) i po wydłużeniu rękawów wyszła absurdalnie duża. Większość dostępnych marynarek RTW ma odległości skrajnych guzików od krawędzi o 1,5 – 2 cm mniejszą niż w moich garniturach. I wówczas wydłużenie rękawów o 2 cm nie zepsułoby proporcji i wyglądałoby całkiem dobrze.
Oczywiście skrócenie marynarki przewidzianej na większy wzrost też jest możliwe, ale czy konieczne? Obecnie niemal wszystkie marynarki dostępne w sklepach są za krótkie. Przypuszczam zatem, że gdy się kupi taką na większy wzrost to będzie albo w sam raz albo ciągle za krótka ale w stopniu akceptowalnym. Jestem prawie pewien, że nie trzeba jej będzie skracać.

moda i styl

Panie Janie, mam dwa pytania dotyczące mieszania metali przy dobieraniu dodatków. Znam zasadę, która stanowi, że nie powinno się tego robić, wyjątkiem jest jednak ślubna obrączka. Zastanawiam się czy pod ten wyjątek nie podpada również sygnet z rodzinnym herbem. Patrząc z jednej strony, jest to biżuteria jak każda inna, z drugiej jednak to coś więcej, to nośnik rodzinnej tradycji. Dodam, że widziałem zdjęcie Karola III, z czasów kiedy nie był jeszcze monarchą, na którym uwieczniono go noszącego zegarek o kopercie w kolorze srebrnym i złoty sygnet (była to stylizacja bardzo nieformalna – tylko niebieska koszula). Król jednak zdaje się w większości sytuacji dobierać odpowiadające sobie metale. Jakie jest Pańskie zdanie na ten temat i na temat mieszania metali przy doborze dodatków w ogóle? Pozdrawiam, Piotr.

Uważam, że zasady są po to by ich przestrzegać ale w granicach zdrowego rozsądku. Dlatego istnieją wyjątki od zasad; czasami utrwalone i powszechnie znane, a czasami powstające ad hoc. Obrączka ślubna wyłączona z rygoru dopasowania koloru metalowych dodatków jest przykładem wyjątków z tej pierwszej grupy. Myślę, że sygnet rodowy jest też logicznym wyjątkiem i należy go przypisać do drugiej grupy. Być może znalazłyby się też inne logiczne wyjątki ale w tej chwili nie przychodzą mi do głowy. Przypuszczam, że komuś kto definiował wyjątek dotyczący ślubnej obrączki nie przyszedł do głowy sygnet rodowy. Bo gdyby przyszedł to prawdopodobnie nie omieszkałby go wymienić obok obrączki.
A na marginesie: czy producenci filmów o Jamesie Bondzie dopasowują kolor pistoletu lub rewolweru do koloru innych metalowych dodatków? Nie może tu ujść uwagi, że Francisco Scaramanga czyli Człowiek ze złotym pistoletem (film z roku 1974), nosił złoty zegarek na złotej bransolecie, złote spinki do mankietów i złoty pierścień na palcu. A pasek do spodni miał złotą klamrę.

W lipcu obchodzę okrągłe urodziny. Ponieważ to środek lata i będzie prawdopodobnie gorąco, planuję party w ogrodzie. Myślę o stylówce z kapeluszem Panama ale co do niego? Proszę o poradę. Bogdan.

Pytanie czy jest Pan gotowy na garnitur/marynarkę czy w grę wchodzi wyłącznie coś w rodzaju lnianej koszuli z podwiniętymi rękawami lub koszulki polo? Jeśli to drugie to właściwie nie ma co doradzać, a jeśli to pierwsze to proponuję marynarkę z bawełny seersucker w biało-niebieskie paski lub wełnianą z tropiku w kolorze beżowym. Proszę zerknąć na stylizację kubańską we wpisie: Nowości mojej kolekcji. Lub na drugą stylizację we wpisie: Letnie marynarki: perła w koronie. Jest jeszcze opcja z koszulą Guayabera – formalnym ubiorem w Meksyku oraz w niektórych krajach Ameryki Południowej i Azji południowo-wschodniej. Tylko takiej koszuli nie da się u nas kupić; trzeba by ją było uszyć na miarę.

Po przeczytaniu wpisu: Temat oczywisty ale dla niektórych trudny do ogarnięcia powiem tak: jeśli JEDYNYM efektem Twojego bloga byłoby to, że mężczyźni zaczęliby nosić spodnie prawidłowej długości, to byłby to „pomnik trwalszy niż ze spiżu”. Coś poszło z tymi spodniami zajebiście źle, skoro współczesny polski rząd wygląda tak: (link do zdjęcia 1), a sto lat temu wyglądał tak: (link do zdjęcia 2). W rządzie Donalda Tuska wszyscy panowie mają za długie spodnie a dobrze prezentują się tylko panie. W rządzie Wincentego Witosa wszyscy mają IDEALNE długości spodni. Ci co mają szersze nogawki preferują jedno załamanie nad butem, ci co mają węższe nogawki – mają spodnie bez załamań.

Bardzo dziękuję za miłe słowa oraz za interesujące zestawienie zdjęć. I polecam komentarz Przemysława, który napisał go niezależnie od Twojego, w innym czasie i przy innej okazji, ale odnosi się do tego samego problemu.

Odnosząc się do poruszonej przez Pana kwestii upadku kultury ubioru pozwalam sobie zauważyć, że źródło problemu tkwi głębiej. Powodem, dla którego tak się dzieje jest wojenne wyeliminowanie znaczącego odsetka elit „starej Europy”. Ci, którzy przetrwali zostali znacząco odarci z praw, przywilejów i majątków więc w sumie co z tego, że są jak niewiele mogą. Na szczycie społeczeństwa wytworzyła się próżna, której jak wiemy natura nie lubi. W to miejsce zaczęli masowo napływać ludzie, których formacja intelektualna, kulturalna, obyczajowa itd. mogłaby być przedmiotem niejednej pracy naukowej poświęconej patologiom różnego typu. I to właśnie ci ludzie cechują się wymienionymi przez Pana przymiotami tj. ignorancją, niewiedzą, brakiem poczucia estetyki (bo głód piękna to coś co cechuje wyłącznie ludzi o pewnym poziomie dojrzałości) oraz potrzeba zmieniania (ja powiem – oryginalności, bo jak wiem, że jestem nikim to chcę podbudować własną wartość poczuciem wyjątkowości). Ten stan będzie się utrzymywał dopóki właściwe elity nie powrócą. Jest to możliwe ale jak wykazują socjologowie, ten proces zaczyna się w pełni od piątego pokolenia po kryzysie. Póki co możemy więc tęsknić, ewentualnie próbować przyspieszyć ten proces dając dobry przykład. Przemysław.

Coś w tym jest! Niestety na razie kreacja nowych elit o wysokiej kulturze idzie niezbyt dobrze, zaś w Ameryce wręcz górę bierze ideologia Dark Enlightenment (ciemnego oświecenia), która w rozwoju cywilizacyjnym dostrzega wyłącznie złe strony, dla nowych elit widzi jedynie rolę trzymania na wodzy pospólstwa i wzmacniania jego więzi z Kościołem, oraz zakłada raczej ograniczanie niż rozwój kultury. Ta ideologia jest też głównym założeniem kilku partii politycznych w Polsce – akurat tych, które są na fali wznoszącej – jednak bez odwoływania się do teoretyków ciemnego oświecenia (Curtis Yarvin, Nick Land). Podobne prądy od lat już dominują w Rosji czy na Węgrzech, ale silne są też w Niemczech czy Francji. W tej sytuacji trudno o optymizm ale może ma Pan rację, że za 5 pokoleń to się zmieni na lepsze. Zawsze to jakaś pociecha, choć – trzeba przyznać – niewielka.

Na wstępie serdecznie dziękuję za blog, który od kilku lat jest moim jedynym źródłem wiedzy i inspiracji modowych. Jedynym, bowiem wszystkie inne przegrywają konkurencję już w przedbiegach. Mam do Pana pytanie w związku z tym, że wreszcie przyszedł czas aby wybrać strój ślubny dla samego siebie. Zaskoczył mnie Pan trochę we wpisie Pan młody. Jak się ubrać na ślub, dlatego pragnę dopytać o kwestię dodatków. Mój wybór padł na dwurzędowy garnitur w układzie 6×2. Kolor to ciemny granat z delikatnym granatowym prążkiem, który żeby zobaczyć trzeba przyjrzeć się garniturowi z bliska. Wiem, że odradza pan prążki na oficjalne okazje ale… ten garnitur jest na tyle przewrotny w swojej elegancji i dyskrecji rzeczonych prążków, że tym właśnie mnie ujął. Odnośnie dodatków: biała koszula na spinki, żakardowy krawat w kolorze granatowo-bordowym, biała poszetka oraz biały goździk. Mam dwa pytania odnośnie pozostałych dodatków, o których pisał pan w tym artykule:
1. Czy naprawdę nie używamy szpilki do podkreślenia krawata? Mocno odradza Pan kołnierzyk pin collar. Niemniej myślałem, że właśnie do stylizacji bardzo eleganckich używamy szpilki.
2. Czy dopuszcza Pan do powyższej stylizacji ciemnobrązowe (wręcz podpalane) monki, a co za tym idzie taki również pasek? Czy zostać jednak przy czarnym obuwiu (lotnikach lub wiedenkach)? Dywagując dalej w temacie obuwia (będzie to pytanie czysto hipotetyczne) czy dopuszcza Pan jeszcze jakieś inne obuwie bez sznurówek (np. loafersy/wałkońki)?
Pozdrawiam i dziękuję za Pana blog, Michał.

Dziękuję 😊
Wpis, do którego się Pan odnosi, powstał 7 lat temu i przez ten czas ogólne podejście do ubioru pana młodego się zmieniło. Dziś pisząc podobny wpis nieco inaczej rozłożyłbym akcenty; nie przywiązywałbym już tak dużej wagi do formalności i dopuściłbym różne odstępstwa.
Pana wybór garnituru dwurzędowego uważam za bardzo dobry – podkreśli Pan w ten sposób niecodzienność i specjalny charakter uroczystości. Delikatne – ledwo widoczne – prążki są OK; odradzam tylko takie rzucające się w oczy, które kojarzą się ze stylem prawniczo-biznesowym (a np. Zbigniewowi Bońkowi kojarzą się wyłącznie z mafią sycylijską, czemu dał wyraz krytykując garnitur Michała Probierza). Koszula z kołnierzykiem ze szpilką jest mniej formalna od koszuli ze zwykłym kołnierzykiem ale nie widzę przeciwwskazań w zastosowaniu jej do stroju ślubnego. Na pewno nikt z Pana gości nie będzie świadom jej obniżonej formalności, za to wszyscy dostrzegą jej niezwykłość i docenią urodę. Większe wątpliwości mam w sprawie butów. Mniej chodzi mi o kolor a bardziej o typ obuwia: monki to nie są jednak buty na ślub. Moim zdaniem czarne lotniki byłyby lepszym wyborem. Natomiast jeśli chodzi o loafersy to ich wybór na ślub byłby bardzo w stylu amerykańskim (prezydent Joe Biden miał na nogach czarne penny loafers podczas wizyt w Warszawie i Kijowie kilka lat temu). Nie dyskwalifikowałbym tej opcji chociaż każdy zauważy, że loafersy plasują się przecież niżej niż monki w hierarchii formalności. To prawda, ale tak jest w Europie – w Ameryce to wygląda zupełnie inaczej. Jesteśmy wprawdzie w Europie a nie w Ameryce ale jednak opcja amerykańska ma w sobie coś kuszącego.

Jako regularny czytelnik pańskiego bloga, muszę tym razem podzielić opinię tzw. klienta masowego. Buty belgian loafers wyglądają po prostu źle, a przede wszystkim niemęsko. Mógłbym je jedynie nosić w domu jako kapcie. Cała stylizacja zaś, zwłaszcza ta z krawatem, świetna. Pozdrawiam serdecznie, Igor.

Nie ma na świecie takiej rzeczy, która by się wszystkim podobała ani takiej, która by się wszystkim nie podobała. Zwykle opinie dzielą się mniej więcej po połowie a tylko czasami się zdarza, że przewaga jednej opcji jest wyraźna. Ponadto duży wpływ na opinię ma przyzwyczajenie. Rzeczy, do których przywykliśmy raczej nie budzą większych emocji, rzeczy z którymi stykamy się po raz pierwszy – wydają się często dziwaczne lub po prostu brzydkie. Pamiętam bardzo negatywne i przepełnione złymi emocjami opinie, gdy kilkanaście lat temu zaczęło się u nas widywać pierwsze monki. Dziś monki są typem obuwia dość powszechnie akceptowanym i obecnym w ofercie większości producentów, nawet tych budżetowych, celujących w niewyrobionego klienta.
Belgian loafers rozpowszechniły się m.in. dlatego, że pierwsze buty tego typu spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem zwolenników stylu preppy w Stanach Zjednoczonych. Być może gdyby swoją premierę miały w innym kraju przepadłyby z kretesem i dziś nikt by o nich nie słyszał. Ciekawe jakie buty nosiłby w takiej sytuacji Luca Rubinacci bo dziś nosi niemal wyłącznie belgian loafers.

Szanowny Panie Janie, jestem czytelniczką Pańskiego wspaniałego bloga o modzie męskiej a mój mąż jest wręcz jego wielbicielem. Dzięki Pańskiemu blogowi małżonek staje się coraz większym znawcą mody męskiej i panujących w niej reguł, co mi – jako jego małżonce – coraz bardziej podnosi poprzeczkę jeśli np. zdecyduję się na zakup prezentu z kategorii: ubiór. Ostatnio postanowiłam sprezentować małżonkowi jedwabne krawaty w kolorze bordowym i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że dopadły mnie następujące wątpliwości: (1) czy zakupione krawaty mają odpowiednią szerokość względem postury małżonka? Czy nie są zbyt wąskie? Dodam, że krawaty mają szer. 8 cm (o szersze jest bardzo trudno!), zaś wzrost małżonka wynosi 186 cm. (2) Czy zawiązane węzły wyglądają poprawnie? Czy brak „łezki” pod węzłem jest błędem dyskwalifikującym krawat jako zbyt wąski?
moda i styl

Krawaty są bardzo ładne przy czym ten w kwiatki podoba mi się nieco bardziej. Węzły też są poprawne a przy tym typie węzła (ten z prawej to raczej na pewno półwindsor) łezka się w zasadzie nie tworzy. Jej brak nie jest wadą; jest po prostu cechą wynikającą ze splotu czynników – rodzaju węzła, szerokości krawata, rodzaju i grubości wkładu wewnętrznego. Szerokość 8 cm to dzisiaj standard ale to i tak jest znacznie lepiej niż było kilka lat temu gdy standardem było 6 cm. Krawaty mają też standardową długość, która ma być właściwa dla wszystkich. Ale oczywiście nie jest i dla osoby o wzroście 186 cm węzeł wypada w dość już wąskiej części krawata – zatem jest dość mały. Dlatego zastosowanie węzła półwindsorskiego ma tu sens bo to jest węzeł podwójny i dzięki temu nabiera trochę masy. Tym niemniej warto spróbować węzła Albert, który ogólnie jest ładniejszy (moim zdaniem, ale to pogląd subiektywny) i tworzy właśnie stylową łezkę. Ale przy wzroście 186 może jednak się nie udać tej łezki uzyskać bo – jak wspomniałem – węzeł wypada w relatywnie wąskiej części krawata. I po prostu będzie za mała szerokość żeby się utworzyła fałdka. Z Pani punktu widzenia węzeł Albert może mieć jeszcze jedną wadę – jest asymetryczny. Wprawdzie dzięki tej asymetryczności staje się też bardziej stylowy ale ponieważ kobiety kochają symetrię to węzeł asymetryczny uważają niekiedy za „krzywo zawiązany”. Trzeba po prostu spróbować i wtedy podjąć decyzję.
Dodam jeszcze, że przy wzroście 186 cm warto się pokusić albo o kupienie krawata większej długości niż standardowa, albo o zamówienie krawata na miarę. Ta pierwsza opcja jest dość rzadka ale dostępna (np. https://republicofties.com/), ta druga może sugerować wysoką cenę ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle (np. https://tiestore.pl/). A przy okazji daje możliwość zamówienia krawata o większej szerokości. Przypominam, że szerokość krawata powinna korespondować z szerokością klap marynarki.

Szanowny Panie, czy na obronę pracy magisterskiej odpowiednim strojem będzie garnitur dwurzędowy w kolorze czarnym w połączeniu z czarnymi loafersami?

Garnitur w kolorze czarnym nadaje się na okazje wieczorowe natomiast w ciągu dnia znajduje tylko jedno zastosowanie: pogrzeb. Tym niemniej w przeszłości (ale tej dość odległej) mężczyźni rzeczywiście nosili się na czarno – zarówno wieczorem jak i w ciągu dnia. To się zmieniło ze względów estetycznych: czarny garnitur źle wypada w dziennym świetle a przy słonecznej pogodzie wypada fatalnie. Jeśli ma Pan do wyboru różne opcje to proponowałbym postawić na garnitur granatowy lub szary.
Natomiast na pytanie: jednorzędowy czy dwurzędowy, odpowiem – oba są właściwe. Jeśli obrona ma wyglądać tak, że będzie Pan siedział po jednej stronie stołu, a komisja egzaminacyjna – po drugiej, to wygodniejszy będzie garnitur jednorzędowy, w którym będzie Pan mógł rozpiąć marynarkę. Jeśli natomiast w czasie obrony będzie Pan stał (i np. omawiał prezentację wyświetlaną na ekranie) to efektowniej wypadnie garnitur dwurzędowy.
Jeśli chodzi o buty, to loafersy plasują się dość nisko w hierarchii formalności, ale na obronę pracy magisterskiej są do zaakceptowania. Ich czarny kolor będzie właściwy zarówno do garnituru granatowego jak i szarego. Oczywiście do czarnego też.

Szanowny Panie Janie, jestem młodym (21-letnim) mężczyzną, przeważnie ubierającym się awangardowo, czy też alternatywnie. Dość powiedzieć, że dobrze czuję się w stylizacjach przyciągających wzrok. Równocześnie cenię sobie klasyczną męską elegancję – stoję przy tym przed wyborem garnituru na wesele i myślałem o zakupie któregoś z bordowych garniturów z Pańskiej kolekcji. Większość źródeł internetowych przy dyskusji tego problemu skupia się jednak na stylizacji pana młodego, który ze względu na status gospodarza, może pozwolić sobie na większą ekstrawagancję. Zastanawiam się jednak, czy pojawienie się w odważniejszym odcieniu na typowej ślubnej uroczystości (ceremonia kościelna + poczęstunek i zabawa w restauracji) nie stanowiłoby faux pas dla weselnego gościa? Garnitur planuję oczywiście maksymalnie stonować dodatkami, byłbym jednak wdzięczny za rozjaśnienie moich wątpliwości. Z poważaniem, Dawid.

Przede wszystkim polecam wpis: Jak się ubrać na wesele jako gość. Zawarłem w nim wiele przydatnych porad ale opowiedziałem się za garniturem wieczorowym czyli w kolorach: czarnym, granatowym lub grafitowym. Jednak wpis powstał wiele lat temu i sytuacja nieco się zmieniła. Po pierwsze obecnie na porządku dziennym są wesela w jakimś określonym stylu, np. boho, rustykalnym, glamour itp., co narzuca nieco inne podejście do strojów. Po drugie w miarę postępującej ogólnej każualizacji, panowie młodzi wybierają często garnitury dzienne, w kolorach beżowym (obecnie najmodniejszy), zielonym czy bordowym właśnie. Siłą rzeczy goście weselni też podążają w tym kierunku. A przynajmniej mogą czuć się do tego upoważnieni.
Gdyby pytał Pan mnie o radę: w jakim kolorze garnitur wybrać na wesele, to doradziłbym granatowy. Ale jeśli pyta Pan czy bordowy będzie OK, to odpowiem tylko, że nie będzie on faux pas. Jeśli do niego założy Pan białą koszulę i stonowany krawat, to może być bardzo ciekawie. Poza tym przypuszczam, że co najmniej kilku innych gości też zrezygnuje z garnituru wieczorowego na rzecz jakiegoś w niebanalnym kolorze. A nie wykluczam, że znajdą się i tacy, którzy wybiorą zestaw koordynowany lub nawet smart-każualowy. Jednym słowem – nie zniechęcam.

Ostatnio na Instagramie wpadły mi zdjęcia króla Karola III oraz Beniamina Janika z Poszetki – w marynarkach z mankietami. Jak oceniasz takie marynarki i płaszcze. Czy jest możliwość, że w jednym z garniturów Twojej kolekcji w eGARNITUR pojawi się takie wykończenie? Myślę, że na takie garnitury byłoby zapotrzebowanie. Ludziom podobają się różnego rodzaju modowe koszmarki jak nazywasz różne udziwnienia w klasycznej modzie. W ten sposób jako „modowy koszmarek” można przemycić coś z klasycznej elegancji.
W kolekcji eGARNITUR w kategorii płaszcze brak jest takiego prawdziwego płaszcza z klasycznej elegancji. Może warto spróbować zainteresować właścicieli jednym modelem takiego płaszcza? Szkoda, że eGARNITUR nie ma w ofercie koszuli z mankietem koktajlowym. Pisałem do nich kiedyś w tej sprawie, ale obecnie nie przewidują w swojej kolekcji koszuli z mankietem koktajlowym. Może w następnej za Twoją sprawą uda się namówić właścicieli.

Marynarki z mankietami to klasyka tyle tylko, że ostatnimi laty trochę zapomniana. Moim zdaniem mankiety mają szczególne uzasadnienie w smokingach i tam wyglądają najlepiej (pokryte jedwabną satyną). W marynarkach garniturów dziennych wydają mi się trochę nie na miejscu i ja sam nigdy bym się na takie rozwiązanie nie zdecydował.
Jeśli chodzi o ofertę Bonus/eGARNITUR to trzeba pamiętać, że jest ona adresowana do masowych odbiorców i musi uwzględniać ich gusta. Moja kolekcja jest swego rodzaju eksperymentem (trzeba dodać, że udanym) zmierzającym do zainteresowania masowych klientów klasyczną elegancją. Jednak i tak zawiera sporo różnych kompromisów a niektóre klasyczne rozwiązania są wręcz niemożliwe do wprowadzenia gdyż czynią produkt niesprzedawalnym. Nie będzie więc mankietów w marynarkach mojej kolekcji. Na razie nie będzie w niej także innych produktów niż garnitury. Były już gotowe projekty koszul ale nie weszły do produkcji a niektóre modyfikacje przeze mnie zaproponowane (np. większe wyłogi kołnierzyków) weszły do podstawowej oferty. Do projektów płaszczy się nie przymierzam ze względu na świadomość, że płaszcze o długości poniżej kolan są niesprzedawalne, a innych sobie nie wyobrażam.
Proszę mieć na uwadze, że polityka niskich marż stosowana w Bonus/eGARNITUR jest możliwa dlatego, że sprzedaje się bardzo dużo produktów czyli jest bardzo duża rotacja towaru. Gdyby wprowadzić produkty słabiej rotujące to cały system uległby zachwianiu, a w skrajnym przypadku – załamaniu. To właśnie dlatego nie ma dotąd (i nie będzie) moich wymarzonych produktów: garniturów z bawełny seersucker, ze sztruksu, z lnu boucle czy z wełny solaro. Ale i tak dużo osiągnęliśmy w popularyzacji klasyki a miarą naszego sukcesu jest fakt, że dominujące na rynku marki kopiują niektóre nasze rozwiązania.

Panie Janie, niedawno natrafiłem na Pana artykuły dotyczące mody męskiej i bardzo mnie zainteresowały. Zacząłem bardziej interesować się modą i moje pytanie dotyczy krawatów. Napotkałem w sklepie second-hand kilka krawatów polskiej firmy Ortal, poliestrowych i od razu je kupiłem, ponieważ bardzo mi się spodobały – pochodzą najpewniej z okolic lat 70-tych. Są to krawaty bardzo szerokie w porównaniu z dzisiejszymi (w najszerszym miejscu ok. 13 cm), stąd moje pytanie – czy można je nosić i dzisiaj? Jeżeli tak to jaki węzeł jest odpowiedni? Z góry dziękuję za odpowiedź i proszę o wyrozumiałość, gdyż jestem laikiem. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof.

Można nosić takie krawaty ale trzeba mieć świadomość, że będą dziś wyglądały staroświecko – co zresztą nie musi być wadą a wręcz może być zaletą. Mogą też źle wyglądać z marynarką, której klapy mają mniej niż 9 – 10 cm szerokości (a dziś to prawdopodobnie 90% marynarek dostępnych w sklepach). Warto też mieć na uwadze, że krawaty z tkanin syntetycznych nie wyglądają zbyt dobrze. A jeśli do tego tkanina ma znaczny połysk (co często się zdarza) to radzę jednak takich krawatów unikać.
Jeśli chodzi o węzeł to trzeba spróbować różnych i wybrać ten, który będzie wyglądał najkorzystniej. W tamtych czasach krawaty bywały bardzo cienkie (nierzadko były zupełnie pozbawione wkładów wewnętrznych) zatem trzeba unikać węzłów pojedynczych (jak np. orientalny czy four-in-hand). Polecam węzły Albert lub Victoria ale może być i tak, że dopiero zawiązanie pełnego Windsora da efekt dobrego wypełnienia. Trzeba próbować.

Janie, Twój zestaw budzi estetyczny sprzeciw: marynarka w kratę , koszula w paski knit w kropki i chusteczka z lamówką. To wbrew zasadom klasycznej elegancji! (Jan)
Piękny zestaw i wszystko gra – najważniejsze jest wyczucie smaku. (Zofia)
moda i styl

Zasada jest taka, że wszystkie wzory można ze sobą łączyć, ale trzeba to robić z wyczuciem, bowiem nie zawsze dobrze ze sobą współgrają. Dlatego dla osób z ograniczonym wyczuciem (lub z całkowitym jego brakiem) wymyślono zalecenia ostrożnościowe o różnych stopniach. Stopień podstawowy wskazuje, że tylko jeden element w zestawie może być wzorzysty; pozostałe muszą być gładkie. Stopień bazowy wskazuje, że można łączyć wzorzyste elementy, ale muszą one mieć wzory o różnej skali (np. wąskie i szerokie paski), o różnej wyrazistości lub o różnym charakterze. I wreszcie stopień zaawansowany wskazuje, że można łączyć wszystko ze wszystkim tylko trzeba krytycznie spojrzeć w lustro i ocenić: jest dobrze, albo: jest źle. I jeśli jest źle to zmienić jeden z elementów, dwa, albo wszystkie. A wrażliwość estetyczna bywa różna co widać wyraźnie w wypowiedziach Jana i Zofii 😉

Panie Janie, czy jeśli kupię spodnie o szerokości nogawki 19 cm u wylotu, o rozmiar lub dwa za długie i następnie je skrócę do pożądanej długości to otrzymam szersze nogawki, a spodnie będą miały nieco wyższy stan? Pozdrawiam, Mikołaj.

Tak; jeśli spodnie będą na większy wzrost to będą też miały większą „głębokość”. Jednak żeby uzyskać wyraźnie wyższy stan, trzeba kupić spodnie na wzrost znacznie większy: nawet o cztery rozmiary. Skrócenie spodni samo w sobie spowoduje, że będą one szersze u dołu bowiem nogawki we współczesnych spodniach nie są równoległobokami lecz rombami. Ale jest jeszcze jeden haczyk: otóż spodnie w tym samym rozmiarze ale na większy wzrost, mają z definicji szersze nogawki u dołu. Czyli kupując spodnie na większy wzrost (i następnie je skracając) zyskuje się na ich szerokości u dołu w dwojaki sposób. To dotyczy oczywiście tylko pełnych rozmiarówek, które mają odrębnie wyznaczone przedziały wzrostowe i rozmiar „objętościowy”. Niestety dzisiaj – w dobie cięcia kosztów do granic absurdu – większość marek ma rozmiarówkę uproszczoną, czyli tylko 46, 48, 50, 52 itd. i w tej rozmiarówce są też ukryte wzrosty. Czyli rozmiar 46 jest na mniejszy wzrost niż rozmiar 52. To się jako tako sprawdza przy standardowych sylwetkach ale grubi/niscy i wysocy/chudzi są bez szans.

Dzień dobry Janie, czytam Twój blog od bardzo dawna i chciałbym zadać Ci dwa pytania. Pierwsze dotyczy spodni białych, écru lub w kolorze złamanej bieli. Nie znalazłem w tym temacie rady we wpisie o białych spodniach a w związku z nachodzącym latem, dającym okazję do stylizacji z białymi spodniami, kwestia wydaje mi się bardzo istotna. W jaki sposób dobrać do takich spodni skarpetki? Zakładam, że białe skarpetki nie wchodzą w grę – mogę się mylić, ale białe skarpetki do stylizacji eleganckiej wydają się być faux pas. Jaki kolor skarpetek wybrać w przypadku białych spodni oraz dwurzędowego blezera w kolorze ciemnego granatu, a jakie w przypadku marynarki w kolorze jasnego brązu? Czy w przypadku ciemnogranatowego blezera można rozważać założenie czarnych brogsów, czy lepiej postawić na loafersy i zwyczajnie nie zakładać skarpet? Intuicja podpowiada mi, że brązowe brogsy lub monki do brązowej marynarki i białych spodni pasują bardziej niż czarne brogsy w przypadku założenia marynarki ciemnej. Ta druga opcja sprawia wrażenie w pewien sposób „zaprzeczającej” lekkiemu charakterowi stylizacji z białymi spodniami – stąd moje pytanie, czy nie lepiej postawić na czarne loafersy i zrezygnować ze skarpet. Pozdrawiam, Ignacy.

Skarpetki można dobierać pod kolor spodni, ale to nie jest jedyna możliwość. Można je zgrywać kolorystycznie z innymi elementami stylizacji (marynarką, butami lub nawet koszulą czy krawatem) ale można też całkowicie zaszaleć i założyć kolorowe i wzorzyste skarpetki bez związku z kolorystyką innych elementów. Jest nawet takie powiedzenie, że pracownicy najemni dobierają skarpetki do spodni, biznesmeni i przedstawiciele wolnych zawodów – do butów, a dżentelmeni – do nastroju.
Założenie czarnych butów do białych spodni i granatowej marynarki nie jest błędem ale mnie się takie zestawienie nie podoba. Ja bym postawił na kolor jasnobrązowy lub koniakowy, a jeśli byłaby taka możliwość – na granatowy. Założenie czarnych butów do białych spodni i brązowej marynarki to już błąd. Kolory czarny i brązowy bardzo źle ze sobą współgrają. W tej sytuacji brązowe buty wydają się optymalnym wyborem.

Panie Janie, czy noszenie podkoszulka pod koszulą która prześwituje jest dopuszczalne? Dariusz.

Noszenie podkoszulka jest niedopuszczalne w sytuacji gdy koszula prześwituje. Także niedopuszczalne jest noszenie podkoszulka (lub tiszerta) jeśli jest on widoczny pod szyją przy rozpiętym kołnierzyku koszuli. A w ogóle noszenie podkoszulka to relikt dawnych czasów gdy pranie bywało dość kłopotliwe i koszule nosiło się bez prania nawet kilka dni (lub tydzień). Wówczas podkoszulek przejmował na siebie wchłanianie potu i zabezpieczał (tak przynajmniej sądzono) koszulę przed szybkim nabieraniem nieprzyjemnego zapachu. Dodatkową funkcją podkoszulka była ochrona przed chłodem. Dziś obie te funkcje straciły rację bytu, natomiast osoba nosząca podkoszulek może być podejrzewana o to, że nie pierze koszul po każdym użyciu a podkoszulek daje jej złudną nadzieję, że noszenie koszuli przez kolejne dni bez prania jest dopuszczalne.

Panie Janie, chciałbym zapytać o skład prochowca z Vistuli, którego zdjęcie załączam (86% Poliamid, 14% Elastan). Na Instagramie u jednego z twórców treści dot. klasycznej mody męskiej przeczytałem, że w płaszczach tego typu można pozwolić sobie na dużo większą obecność materiału syntetycznego. Dopytałem go o to, gdyż sam przekonuje by dbać o jakość materiałów, czytać składy, lecz udzielił mi dość niejasnej odpowiedzi, więc postanowiłem zapytać Pana. Czy tak jest rzeczywiście? Pozdrawiam, Bartek.
moda i styl

Zerknąłem na stronę sklepu i zauważyłem, że prochowiec jest jeszcze ocieplany puchem ale nie widać jak to jest zrealizowane natomiast z opisu wynika, że chodzi o pikowaną podszewkę wypełnioną puchem. Tkaniny syntetyczne są powszechnie stosowane bo są tanie a na oko są trudne do odróżnienia od naturalnych. Mają jednak paskudną właściwość – nie przepuszczają powietrza i pary wodnej albo przepuszczają je w niewielkim stopniu. To jest koszmar z punktu widzenia użytkownika bowiem cały wydzielany przez człowieka pot pozostaje wewnątrz: skrapla się i wsiąka w koszulę. W płaszczu Vistuli mamy poliamidową tkaninę plus dwie warstwy poliestrowej podszewki – włożenie takiego płaszcza jest równoznaczne z zapakowaniem się w worek foliowy. Dlatego ja zdecydowanie odradzam ubiory (a już szczególnie kurtki i płaszcze) z tkanin syntetycznych. Z teorią, że w niektórych typach ubiorów (rozumiem, że chodzi o każualowe) dopuszczalne jest stosowanie tkanin syntetycznych, spotykam się po raz pierwszy. Nie rozumiem dlaczego tak miałoby być bo naprawdę komfort użytkowania takich ubrań jest zły.
Ale przy tej okazji wypada dodać, że są jeszcze tzw. tkaniny techniczne; w pełni syntetyczne ale oddychające, odprowadzające parę wodną na zewnątrz. Idealnie się nadają na odzież sportową – od bielizny do kurtek. Ale takie tkaniny są drogie i odzież z nich uszyta jest na ogół droższa od bawełnianej czy wełnianej.

Szanowny Panie Janie, pracuję jako adiunkt na jednej z polskich uczelni, mogę więc na co dzień obserwować, jak ubierają się na zajęcia, konferencje naukowe i inne spotkania, osoby z tej branży. W kwestii mody męskiej (mam tu na myśli przede wszystkim pracowników naukowych), panuje tu daleko idący chaos, niekiedy wręcz surrealistyczne pomieszanie. Bardzo jestem ciekaw, czy interesował się Pan tym zagadnieniem, czy da się sformułować jakieś specyficzne dla tego środowiska zasady? Pozdrawiam serdecznie, Filip.

Sam pracowałem na uczelni w latach 1976 – 1982 jako asystent i pamiętam, że już wówczas panowała duża swoboda w kwestii ubiorów. Nie mam rozeznania jak jest dzisiaj ale przypuszczam, że postępująca każualizacja musiała zrobić swoje. Jednak zapewne istnieją też enklawy klasycznej elegancji. Np. ostatnio napisał do mnie student wybierający się na bal studencki i radził się w sprawie szczegółów eleganckiego stroju. Dowiedziałem się od niego, że garnitury i krawaty (lub muszki) są standardem na tym balu (bale odbywają się corocznie), co mnie zaskoczyło ale i podniosło na duchu.
Jednak dziś jestem już za daleko od tego środowiska żeby móc coś sensownego napisać. Zresztą ogólne zasady są znane a ich implementacja na grunt uczelni nie powinna budzić wątpliwości. No ale diabeł tkwi w szczegółach. I te każdy już musi sam rozstrzygać.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

0 0 głosów
Ocena arykułu
guest
14 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Bartosz
Bartosz
14 dni temu

Dzień dobry. Jestem ciekaw jaki jest Pana stosunek do zakładania na swój ślub i wesele munduru np. strażackiego? W tym temacie można przyjąć różne stanowisko, jednak ostatnio widziałem nawet gościa weselnego ubranego w ten sposób – co już moim zdaniem jest zupełną pomyłką. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Alan
Alan
14 dni temu

Za kilka tygodni biorę ślub i jestem na etapie wyboru garnituru. Model już prawie wybrałem, szary(średni odcień, nie za jasny, nie za ciemny), jednorzędowy. Jednak ostatnio zacząłem mieć wątpliwości. Pamiętam Twój wpis sprzed kilku lat gdzie wspomniales, że na ślub granat ewentualnie czerń. Czasy się zmieniają, w tym sezonie modne są jaśniejsze kolory…ale czy szarość to dobry wybór dla Pana młodego? Powiem szczerze, nie przepadam za granatem, na głowie też coraz więcej szarości tj. siwizny więc ten szary bardziej mi odpowiada. Jednak może lepiej na ten najważniejszy dzień odrzucić swoje widzimisię i pójść w klasykę czyli granat? Dodam, że ślub i wesele bez określonego stylu.
Wykorzystam okazję i zapytam jeszcze o kamizelkę. Do szarego(średni odcień) garnituru jaki kolor kamizelki będzie najlepszy? Celowalem w fiolet ale takich w moim rozmiarze niestety nie ma. Szarości giną w połączeniu z marynarką więc może granatowa kamizelka z lekką kratką? Na koniec, skoro garnitur jednorzędowy to kamizelka również taka? Czy może być dwurzędowa? Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam:)

Alan
Alan
14 dni temu
Odpowiedz do  Jan Adamski

Dziękuję bardzo za tak szybką odpowiedź:)
Dobrze też wiedzieć, że dwurzędowe kamizelki pozostają w grze, gdyż znacznie to poszerza pole manewru na tym, o dziwo, wąskim polu kamizelkowym.

Velahrn
Velahrn
14 dni temu

Ad pytanie Nr 1

Janie, pozwolę sobie napisać (w ramach prywatnej krucjaty), że 99 % tego, co firmy krawieckie/MTM opisują jako usługę wyszywania „monogramu”, to są INICJAŁY. Monogram zaś to: „litera lub kilka liter powiązanych kompozycyjnie, stosowanych jako podpis lub znak własności. ” [Jeśli chcecie zobaczyć, jak wygląda monogram, to wygooglujcie np. logo Louis Vuitton.]

NIGDY nie spotkałem się z oferta, aby firma miała zaprojektować (lub użyć gotowego projektu) i wyszyć mi na koszuli monogram, ZAWSZE to były inicjały. Nie jest to złe samo w sobie, inicjały też są OK, po prostu wkurza mnie nagminne mylenie tych pojęć. Wierzę jednak, że kiedyś dojdziemy z tym do ładu – w końcu poszetka też była nazywana „wypustką”, „chusteczką”, „butonierką” itd.

MMG
MMG
8 dni temu

Czy nadchodzi rewolucja?
Chciałbym pochwalić się moim najnowszym zakupem, którym jest gładka granatowa marynarka dwurzędowa o ładnych proporcjach, z czystego lnu, na półpodszewce, bez wkładów barkowych. Wyposażona jest w szerokie klapy ostre ozdobione stebnowaniem, kieszenie nakładane i brustaszę wykończoną w łódeczkę. Obrazu dopełniają funkcjonalne (!) guziki przy rękawach.
Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że marynarkę kupiłem za 699 zł z sześcioma parami stopek gratis w sklepie sieciówki, która kojarzyła mi się wyłącznie z tandetną stylistyką i kiepskimi tkaninami. Oczywiście – odszycie marynarki pozostawia nieco do życzenia, tkanina ma drobne niedoskonałości, a półpodszewka to wiskoza pół na pół z poliestrem. Mimo to uważam pojawienie się takiej marynarki za sporą sensację. Czyżby głoszone przez garstkę zapaleńców zasady elegancji wreszcie trafiały pod sztrzechy? Czy może to jednak tylko wyjątek potwierdzający smutną regułę?

A teraz pytanie do Pana Jana. Wspomniana marynarka wymaga oczywiście pewnych przeróbek krawieckich celem dostosowania do mojej sylwetki. Wyposażono ją fabrycznie w plastykowe guziki koloru ecru. Czy sensowne jest Pańskim zdaniem zastąpienie ich srebrnymi, metalowymi guzikami i traktowanie tej dwurzędówki jak klasycznej marynarki klubowej? Czy jednak lniana tkanina i lekka konstrukcja sytuują ją zbyt blisko każualu i lepiej pozostać przy nieformalnych kremowych guzikach?
Pozdrawiam serdecznie.

MMG
MMG
8 dni temu
Odpowiedz do  Jan Adamski

Nie, to nie Zara. Jest jeszcze ciekawiej, gdyż marynarka pochodzi od rodzimej marki, mianowicie Pako Lorente, która jest dla mnie synonimem koszul o pięciu kołnierzach z kontrastowymi guzikami oraz błyszczących krawatów z mikrofibry.
Tu link do rzeczonej marynarki: https://www.pakolorente.com/product-pol-10984-Lniana-marynarka-dwurzedowa.html
Na zdjęciach na stronie wygląda ona na koszmarnie krótką, ale w rzeczywistości (na mnie) poły marynarki sięgają do wyższego stawu kciuka, przy rękach swobodnie wiszących wzdłuż ciała. Więc nie ma dramatu. W sklepie internetowym cena jest o sto złotych wyższa niż zapłacona przeze mnie stacjonarnie, gdyż ekspedientka, widząc moje wahanie, obniżyła ją i dorzuciła za darmo sześć par stopek, które były jedynym powodem mojej wizyty w salonie. 😉
Czy wymiana guzików ma sens?

P.S.
O kurczę, wraz z postem Patryka poniżej, mój wpis wygląda na zaplanowaną akcję marketingową Pako Lorente. 😉 Zapewniam, że tak nie jest. Celowo nie wymieniałem nazwy producenta, dopóki Pan Jan nie zapytał.

MMG
MMG
7 dni temu
Odpowiedz do  Jan Adamski

To dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Zdjęcia ze strony zobaczyłem dopiero wczoraj wieczorem. Gdybym zrobił to wcześniej – nigdy nie kupiłbym marynarki.
Czy tak duża firma może pozwolić sobie na takie wpadki w materiałach promocyjnych? Chyba można znaleźć niższego modela – a jeśli nie – jest u nich przecież opcja MTM. I to wszystko dzieje się w czasie, kiedy moda na kusość już przeminęła i wiedzą o tym nawet trzynastoletni chłopcy. 🙂
Czy takie guziki (https://superguzik.pl/produkt/guzik-plaski-metalowy-matowy-srebrny-sr-20-mm/) będą okej?

Patryk
Patryk
8 dni temu

Panie Janie, chciałbym zapytać, czy ten produkt (https://www.pakolorente.com/product-pol-11116-Granatowe-mokasyny-meskie.html) możemy nazwać mokasynami, czy jednak to są loafersy? Mnie się wydaje, że loafersy – ze względu na obecność obcasa, który co prawda jest nieznacznych rozmiarów.