Pożegnanie z pewną koszulą

pożegnanie z koszulą

Koszule – jak powszechnie wiadomo – dość szybko się zużywają. Jeśli są często noszone i co za tym idzie często prane, to przetarcia na kołnierzyku i mankietach mogą się pojawić już po roku lub dwóch. A jeśli tkanina z jakiej są uszyte jest marnej jakości, to po jakimś czasie bardziej przypomina ściereczkę do ścierania kurzu niż prawdziwą koszulę. Jest zatem całkowicie naturalną koleją rzeczy, że pozbywamy się starych koszul i kupujemy nowe. Dlaczego więc moje rozstanie z pewną starą koszulą uznałem za na tyle ważne, żeby poświęcić mu wpis blogowy? Są dwa tego powody. Po pierwsze koszula ma bezpośredni związek z bardzo ważnym etapem w moim oddaniu się sprawom klasycznej męskiej elegancji, jest zatem dobrym pretekstem do opowiedzenia o tym czytelnikom. A jeśli wśród dzisiejszych czytelników są tacy, którzy śledzą mój blog co najmniej od roku 2016, to jest pretekstem do przypomnienia zdarzeń sprzed lat. A po drugie jest okazją do pewnego żartu, który przedstawię na końcu tego wpisu.

Moją opowieść zacząć muszę od Warszawy pod krawatem czyli cyklu niezobowiązujących spotkań miłośników klasycznej męskiej elegancji. Pomysłodawcą był Albert Borowiecki (autor bloga 4Gentleman) a ja postanowiłem dołączyć do tej ciekawej inicjatywy podobnie jak dwóch innych ówczesnych blogerów: Mateusz Szczepański i Rafał Przetak. Działo się to w roku 2015 ale warto podkreślić, że po 9 latach każdy z naszej czwórki jest zawodowo związany z rynkiem eleganckiej odzieży męskiej: Albert i Mateusz mają własne firmy oferujące m.in. szycie garniturów w systemie MTM, Rafał pracuje w firmie Herse, a ja współpracuję z firmą Bonus. Spotkania Warszawy pod krawatem odbywały się dwa razy do roku; pierwsze miały charakter bardzo kameralny, w miarę upływy czasu zaczęły nabierać rozmachu. Największy rozgłos zyskała Warszawa pod krawatem nr 4, której gościem był m.in. Luca Rubinacci, który przedstawił bardzo ciekawą prezentację o włoskim stylu i swojej słynnej marce: RUBINACCI. Natomiast najbardziej imponujący przebieg miała piąta edycja, która składała się z dwóch części: przedpołudniowego spotkania i wieczornego balu. Obydwie części odbywały się w zabytkowych wnętrzach pałacu Lubomirskich w Warszawie.

pożegnanie z koszulą
Kameralne spotkanie Warszawy pod krawatem nr 2
pożegnanie z koszulą
WPK-02, rok 2015
pożegnanie z koszulą
Na WPK-03 pojawiły się eleganckie panie oraz goście z innych miast Polski.
pożegnanie z koszulą
Uczestnicy WPK-04 pozują do pamiątkowej fotografii.
pożegnanie z koszulą
Luca Rubinacci okazał się niezrównanym showmanem.
pożegnanie z koszulą
O czym świadczy zasłuchane audytorium.
pożegnanie z koszulą
Pałac Lubomirskich. Warszawa pod krawatem nr 5.
pożegnanie z koszulą
Men in black na WPK-05.
pożegnanie z koszulą
Trotuar przed pałacem Lubomirskich. Uczestnicy balu nie mieli wątpliwości, że trafili pod właściwy adres.
pożegnanie z koszulą
W czasie balu Warszawy pod krawatem miał miejsce pokaz kolekcji Va Banque Próchnika (o czym więcej w dalszej części wpisu). Po pokazie twórcy kolekcji prezentują się publiczności i fotoreporterom.
pożegnanie z koszulą
WPK-06 w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Gwiazdami byli: Fabio Attanasio (Mediolan), Aleks Cvetkovic (Londyn), Michał Frąckowiak (Liverpool), Karol Rzeszutko (Poznań).

Jak wspomniałem, rozmach kolejnych edycji Warszawy pod krawatem był coraz większy co oczywiście wiązało się z coraz większymi kosztami. Potrzebni byli sponsorzy, najlepiej bogaci. Firmy odzieżowe, do których się zwracaliśmy nie były zainteresowane a rozmowy w ich działach marketingu (jeśli już do nich dochodziło) przebiegały w duchu: potężna marka wskazuje amatorowi jego miejsce w szeregu. Wówczas było to dla mnie upokarzające ale stosunkowo niedawno miałem drobną satysfakcję gdy jedna z tych marek zaproponowała mi stanowisko dyrektora kreatywnego. Odmówiłem.

W końcu jednak znalazła się marka, która dostrzegła potencjał tkwiący w Warszawie pod krawatem. Tą marką był Próchnik, którego prezes – Rafał Bauer – starał się celować nie tylko w masowego odbiorcę zainteresowanego wyłącznie niską ceną, ale także docierać do klientów wyrobionych modowo, ceniących jakość, zorientowanych na klasyczną elegancję. I w ten sposób Próchnik stał się głównym sponsorem Warszawy pod krawatem.

Ale to dopiero początek najważniejszej historii, którą mam dziś do opowiedzenia. Bowiem pan prezes R. Bauer zaproponował mnie i moim kolegom – współtwórcom WPK – zaprojektowanie kolekcji, w której skład wchodziłyby garnitury, marynarki, spodnie, koszule i płaszcze. Podjęliśmy się tego zadania i w ten sposób powstała kolekcja Va Banque, która miała premierę pod koniec roku 2016, a na balu Warszawy pod krawatem nr 5 miał miejsce oficjalny pokaz tej kolekcji.

pożegnanie z koszulą
Wybrane modele z kolekcji Va Banque na pokazie podczas balu Warszawy pod krawatem.
pożegnanie koszuli
Kolekcja Va Banque.
pożegnanie koszuli
Wszywki garnituru z kolekcji Va Banque.

Kolekcja Va Banque nie była jednorazowym epizodem; rok później miała miejsce premiera kolekcji Monte Carlo – zaprojektowanej przez ten sam zespół. Planowana była jeszcze trzecia kolekcja ale już nie doszła do skutku. Próchnik popadł w poważne kłopoty finansowe (m.in. wskutek chybionej inwestycji w bankrutującą platformę e-commerce) co w końcu doprowadziło do jego upadku.

I tutaj wreszcie dochodzimy do głównego tematu dzisiejszego wpisu czyli koszuli, z którą przyszło mi się rozstać. Chodzi bowiem o koszulę, która wchodziła w skład kolekcji Va Banque! Intensywnie użytkowana służyła mi przez 8 lat, co jest swoistym rekordem i bardzo dobrze świadczy o jej jakości. Ogólnie prezentuje się jeszcze całkiem nieźle zaś sama tkanina wygląda niemal jak nowa (jest to tkanina pochodząca z kultowej włoskiej tkalni Albini). Niestety kołnierzyk uległ już przetarciu. Prawdę mówiąc powinienem był pozbyć się jej już jakiś czas temu ale zwyczajnie było mi szkoda. No i ten sentyment! Na osłodę pozostaje mi fakt, że ciągle mam jeszcze dwie pary spodni z kolekcji Va Banque. Są to spodnie flanelowe (w kolorach jasnoszarym i ciemnozielonym), z wysokim stanem, zakładkami przy gurcie i mankietami. Czasami je jeszcze zakładam.

podżeganie z koszulą

pożegnanie z koszulą

pożegnanie z koszulą

Na koniec wrócę jeszcze do zdjęcia głównego wpisu bowiem ma ono wymiar symboliczny. Mam bowiem na sobie koszulę z kolekcji Va Banque, którą współtworzyłem dla Próchnika w roku 2015 oraz garnitur z kolekcji Jan Adamski, którą stworzyłem dla eGARNITUR w roku 2023. Dziś jestem dumny z mojego wkładu w popularyzację klasycznej męskiej elegancji w ciągu ostatnich dziesięciu lat i z pozycji jaką obecnie zajmuję w tej fascynującej dziedzinie. Bez wątpienia bez opisanych powyżej wydarzeń z lat 2015 – 2017, byłyby one zdecydowanie skromniejsze.

pożegnanie z koszulą
Koszula: Próchnik, kolekcja Va Banque 2015. Garnitur: Bonus/eGARNITUR, kolekcja Jan Adamski 2023.

I to już prawie wszystko czym chciałem się dziś podzielić z czytelnikami ale oczywiście pamiętam o zapowiedzianym żarcie. Polega on na tym, że przed wyrzuceniem postanowiłem jeszcze przerobić moją koszulę Va Banque na koszulę z krótkim rękawem. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na bardzo dziwne zjawisko. Mianowicie koszule z krótkimi rękawami są dość powszechnie nazywane koszulami z krótkim rękawem. Przecież użycie liczby pojedynczej jest bez sensu niesie bowiem informację, że jeden z rękawów koszuli jest krótki. A drugi? Klienci zapewne się domyślają, że też jest krótki. Ale po co zostawiać sprawę domysłom? Czy nie lepiej powiedzieć: koszula z krótkimi rękawami?

Jednak używanie określeń „z krótkim rękawem” lub „krótki rękaw” jest tak powszechne, że to mi wygląda na świadomą manipulację. Jakby producenci koszul puszczali oko do klienta chcąc mu powiedzieć: OK! Wiemy, że koszula z krótkimi rękawami założona do garnituru i z zawiązanym krawatem jest kwintesencją obciachu. Dlatego mamy dla Ciebie nieco inny produkt: koszulę z krótkim rękawem! Możesz ją śmiało założyć do garnituru, zawiązać krawat i iść na wesele. Jeśli ktoś ci zwróci uwagę, że nie wypada zakładać do garnituru koszuli z krótkimi rękawami to powiedz mu żeby się ……….. bo to jest przecież koszula z krótkim rękawem. Jak myślicie, czy o to może chodzić?

pożegnanie z koszulą
Koszula z krótkim rękawem.
Udostępnij wpis

Podobne wpisy

19 komentarzy

  1. Bardzo celna i błyskotliwa uwaga. Nigdy nie zastanawiałem się nad „krótkim rękawem” ale gdy się przejrzy oferty większych marek, to w przeglądarce internetowej wyskakują tylko tak opisane koszule.
    Mam do Pana prośbę i pomysł na kolejny wpis. Czy mógłby Pan opisać rodzaje kołnierzyków w koszulach i rodzaje węzłów krawata. Który węzeł idealnie pasuje do danego typu kołnierza, a z jakim typem komponuję się mucha. Jeżeli już Pan o tym pisał to prosiłbym o link. Z góry dziękuję i pozdrawiam

    1. Przede wszystkim koszula z krotkim rekawem włożona pod marynarkę to brak zachowania czystości marynarki, gdyż – zwlaszcza latem – dochodzi do wypocenia podszewki rękawa marynarki, a marynarki – jak wiadomo – nie pierze się, ani nie daje do czyszczenia np. co 3 dni. Najgorzej jest, gdy podszewka rękawa to tzw. rękawówka, gdyż z niej wypocenie nie schodzi w czyszczeniu chemicznym. Pod marynarkę nosi się TYLKO koszule z długim rekawem.Wystawanie brzegu mankietu koszuli spod rękawa marynarki to nie tylko elegancja, ale też dbanie o czystość marynarki – wystający brzeg mankietu koszuli chroni bowiem brzeg rękawa marynarki od wybrudzenia.

  2. Szanowny Panie Janie,
    Z dużym zainteresowaniem czytam Pańskie wpisy na blogu, chociaż mnie osobiście daleko do prezentowania się tak elegancko – raz z braku wystarczającej wiedzy w temacie (choć tę uzupełniam lekturą P. Jana Admaskiego), dwa, że jednak wybieram luźniejszą garderobę.
    Piszę natomiast w odniesieniu do rozważanego przez Pana „krótkiego rękawa”. Otóż, moim zdaniem jest to rodzaj znanej od starożytności figury retorycznej zwanej synekdochą, która z kolei jest odmianą metonimii, ale to już za daleko. I jedną z form tejże synekdochy jest użycie singularis pro plurali, czyli liczby pojedynczej miast mnogiej. Przykładów wiele, niech wystarczą najprostsze: „włos jeży się na głowie” (choć wątpię, czy było by to dobrze widać lub czuć) czy „w imię godności człowieka” (gdy mamy na myśli jednak rodzaj ludzki).
    Według mnie to samo zjawisko zaszło i tu, a, z racji, że język potoczny przyjmuje często formy mowy literackiej, to, dzięki dziesiątkom (jeśli nie setkom już) lat użycia przez człowieka (sic!) „krótkiego rękawa”, na dobre zagościł on w języku, nawet tym formalnym. Stąd singularis pojawia się nawet w opisie koszul na stronach producentów.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów modowych.
    Piotr Kaczorowski

  3. Mam nadzieję, że ostatnie zdjęcie to fotomontaż – to naprawdę piękna koszula i mimo przetarć ja bym jej tak nie potraktował. Chodziłbym najwyżej po domu 🙂

  4. Z tego co zauważyłem marka Próchnik wróciła w 2022 roku, przejęta przez spółkę związaną z lancerto.

  5. Jejku, od kolekcji Va Banque minęło już tyle lat! Pamiętam jej świeżość i przywrócenie marynarek dwurzędowych z otchłani zapomnienie. Wspaniała robota.

    1. Dziękuję 🙂
      Rzeczywiście sporo czasu minęło 😉 Dla mnie to bardzo ważny czas, w którym robię coś całkowicie odmiennego od tego co robiłem przez większość życia. Ale właśnie ten okres wydaje mi się najbardziej interesujący.

  6. Janie, przedni żart!
    Muszę się przyznać, że usuwam wszystkie metki z koszul, więc po latach nie mógłbym udokumentować marki i kolekcji. Posiadam kilka sztuk, które opierają się upływowi czasu i niszczącej sile pralki – to modele warte każdej zainwestowanej złotówki lub euro. Nie mogę się jednak przemóc, aby pozostawić drapiące skórę metki i naszywki. Dziękuję za ten artykuł i serdecznie pozdrawiam.

    1. Kapelusze są OK i mają bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Mam kilka. Firma miała okresy lepsze i gorsze; obecnie wydaje się, że jest w okresie lepszym.

      1. Dziękuję bardzo za odpowiedź. Chciałbym jeszcze dopytać o potnik w fedorze – czy lepiej zdecydować się na skórzany, czy bawełniany?

  7. Dzień dobry,
    Janie, czy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy (chociaż widziałem już chyba post na facebook’u, który mi gdzieś zaginął) kiedy nowa kolekcja garniturów zadebiutuje?

    1. Zapowiadałem premierę na połowę listopada ale jak to zwykle bywa – już są opóźnienia. Aktualny termin (mam nadzieję, że ostateczny) to połowa grudnia. 5 listopada opublikuję na blogu wpis na ten temat i pokażę zdjęcia pierwszych garniturów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *