Kwiecień to dla ptaków nowy początek. Ptaki wędrowne wracają z zimowisk, zajmują dogodne rewiry, łączą się w pary i przystępują do lęgów. Ptaki osiadłe mają więcej czasu na dobre rozpoznanie terenu i wybranie bezpiecznego miejsca na gniazdo. Te, które żyją w stałych parach (np. sójki lub sierpówki), dość wcześnie zaczynają budowę gniazd ale i te, które muszą najpierw znaleźć partnera/partnerkę (np. sikory, szpaki, czy kosy), też nie próżnują. W moim ogródku i w jego sąsiedztwie znajdują się dwie budki lęgowe dla sikor i już w styczniu obserwowałem duże nimi zainteresowanie. W lutym widziałem pary bogatek dokonujące inspekcji mojej budki co jest o tyle dziwne, że wówczas pary nie powinny były się jeszcze utworzyć. Później bogatki na dość długo zniknęły, gdy mój ogródek objęło w panowanie wielkie stado czyży. Gdy piszę ten wpis, czyże już odleciały na swoje tereny lęgowe na północy i zrobiło się trochę pusto. Jako reminiscencję po ich długiej obecności, zamieszczam poniżej zdjęcia szczygła, który na krótko przyłączył się do stada czyży i korzystał z mojego karmnika.
Pisałem poprzednio o ptakach, których obecność w moim ogródku – podobnie jak powyższego szczygła – miała związek z obecnością czyży. Ale wiosenna krzątanina obejmowała też ptaki, które są stałymi gośćmi mojej posesji i chętnie korzystają z karmników, które dla nich przygotowałem. Wypada tu wspomnieć przede wszystkim o sójkach, które były moimi wiernymi towarzyszkami przez całą zimę, kuszone orzeszkami arachidowymi, które wysypywałem do karmnika specjalnie dla nich. Gdy tylko wysypałem porcję orzeszków natychmiast się zjawiały i na wyścigi je porywały, odlatywały celem ukrycia w jakimś upatrzonym miejscu i wracały po następne. Ten proces ukrywania przebiegał czasami w zasięgu mojego wzroku, czyli bardzo blisko karmnika. Chodziło zapewne o to, żeby jak najszybciej wrócić po kolejny orzeszek. Niestety takie pośpieszne ukrywanie miało tę wadę, że czasami bywało dostrzeżone przez srokę, która następnie przylatywała i bezczelnie zabierała ukryty orzeszek.
Spośród innych ptaków, które były u mnie ostatnio częstymi gośćmi, wymienić należy dzięcioły, zięby i szpaki. Zięby i szpaki zapewne poszukają sobie miejsc na lęgi gdzieś poza zasięgiem moich obserwacji, natomiast dzięcioły prawdopodobnie pozostaną w pobliżu i będę miał okazję – jak co roku – obserwować dorosłe karmiące młode. A później – po usamodzielnieniu się – młode będą jeszcze przez jakiś czas pozostawać w bezpośrednim sąsiedztwie mojego ogródka.

Samiec dzięcioła dużego przy specjalnym karmniku, który wymyśliłem jako przeznaczony dla dzięciołów.

O ile dzięcioł duży to gatunek bardzo licznie występujący w całej Polsce, to widoczny na zdjęciu dzięcioł białoszyi jest gatunkiem bardzo rzadkim.

To nadzwyczajny zbieg okoliczności, ale rzadkie dzięcioły białoszyje występują dość licznie w okolicach mojego domu. Każdego roku mają lęgi gdzieś w pobliżu.

Szpaki bardzo lubią pokarm przygotowany dla dzięcioła (a czego szpaki nie lubią?), ale mają duże trudności z korzystaniem z dzięciołowego karmnika – nie są przystosowane do poruszania się po pniu. Ale dają radę; często wspomagając się machaniem skrzydłami.

Typowy pokarm dla szpaków to jabłka, które są rozwieszone na specjalnej gałęzi nazywanej przeze mnie karmnikiem dla szpaków.

W okresie godowym upierzenie samców szpaków bardzo się różni od upierzenia samic. Tu możemy podziwiać samca w szacie godowej.

Późną wiosną i latem, trawniki są głównym miejscem żerowania szpaków. Już teraz ptaki sprawdzają czy nie da się tam znaleźć czegoś do jedzenia, ale jest jeszcze trochę za wcześnie: nie ma ani larw, ani dżdżownic.

Zięby to nie jest częsty widok w moim ogródku, ale ten rok należy do wyjątkowych. Najpierw było obecnych kilka samic a ostatnio dołączył do nich samiec. Na zdjęciu samica.

Zięba – samiec.

Samiec zięby jest intensywnie ubarwiony, szczególnie w okolicach głowy.

Zięby są bardzo ostrożne i do karmnika się nawet nie zbliżały. Specjalnie dla nich wysypywałem ziarna słonecznika na obrzeżu mojego ogródka.
Na zdjęciu głównym wpisu widać dorodnego samca kosa, zatem na koniec – kilka zdań o kosach. Te sympatyczne ptaki towarzyszą mi od lat i każdego roku zakładają lęg w moim pobliżu. Niestety w ostatnich latach były to lęgi nieudane. Zawsze jakiejś sroce udawało się odkryć usytuowanie gniazda, co było wyrokiem śmierci na ledwie wyklute pisklaki. Może w tym roku będzie inaczej? Budowa gniazda się już zaczęła, a miejsce wydaje mi się dość bezpieczne.